Jak to wesoło – przebudzić się i wyjść o świcie… w mgłę. Otacza mnie przejmujące zimno jesiennego poranka i szara, gęsta mgła, przez którą próbuje się przebić światło poranka. Ślicznego poranka???. Na parkingu samochód pokryty szronem. Na szybach piękne, lodowe kwiaty i to zimno… I wreszcie, po krótkiej podróży przez opary mgły, wchodzę w las porastający zbocza Miedzianki. Wokół unosi się szara mgła, przez co wszystko wygląda wyjątkowo zagadkowo. Tylko pod nogami wyraźnie rysuje się barwny kobierzec kolorowych liści. Szeleszczą, skrzypią, szepczą jesienią.

Ścieżka pnie się wyżej i wyżej, oddech szybszy i szybszy, i wspinam się na pierwszy ze szczytów. 

Wszędzie kłębi się bielusieńka, gęsta mgła. Z tej mgły wyłaniają się wierzchołki drzew, porastające zbocza Miedzianki, gdzieś tam dalej w tych białych oparach widać jakby płynący las na Górze Wesołowskiej… Mgła na zboczach, zalegająca na głazach i krzewach, opadająca ma mchy, pożółkłe paprocie. Wszystko wydaje się takie tajemnicze i zagadkowe, rozmazane jak stary obraz malowany ręka malarza, z paletą barw, w której dominowały odcienie szarości, czerni…

Minęły godziny. Mglisty poranek zniknął przechodząc w dzień i ożywiła się paleta barw…

Zobacz też  Na Miedziance  Malarka jesień   Jesień złotem odchodzi  Jakże pięknie starzeją się liście. Ach ta jesień  I już jesień Barwy jesieni   Mglisty świt, Jak nie kochać jesieni