Okres wakacyjny nie sprzyja raczej fotografii krajobrazu, czy też przyrody. Długie dni, często upalne, świt tak wczesny, a zachody … dalekie i takie mało kolorowe. Te tłumy wczasowiczów nad wodami, na leśnych ścieżkach, a i przyroda taka jakaś zmęczona. To czas relaksu ot chociażby w Skibach, nad którymi górują ruiny pięknego zamczyska w Chęcinach. Z balkonu widać faliste pola pokryte ścierniskami, a na horyzoncie porośnięte lasem wzniesienia niewysokich pasm górskich. Gdzieś w oddali ten bajeczny krajobraz zakłócają sterczące kominy cementowni w Małogoszczy.

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

Upalny tydzień – w te słoneczne dni wkradł się dzień deszczu – osnuł widoki lekką mgłą, wilgocią, spłukał kurz na polnych dróżkach. A kolejny ranek – jakże żałowałem, że budzik zaspał, że wcześniej nie znalazłem ścieżek na pobliskie wzgórza…. Mgły…. Zasnuły wszystkie te małe dolinki i zagłębienia, zdawały się nimi płynąć jak mleczne rzeki. Omijały tylko wzniesienia, wierzchołki drzew. Było jak w bajce. Jakże żałowałem, że nie znalazłem drogi na wzniesienie, gdzie mógłbym z góry patrzeć na to magiczne królestwo mgły. A później wyłoniło się Słońce, a wraz z nim powoli wracała rzeczywistość- las, budynki, pola.

To był tylko jeden dzień. W kolejne ranki budzik dzwonił wcześnie, ale mgła już nie wróciła.