Krótka ta nasza „złota polska” –. Już nie płoną czerwienią i złotem lasy, parki, ogrody. Słońce jakby ostrożne – leniwie wstaje, o świcie różowiąc niebo, a zachodząc żegna purpurą. Coraz częściej rankiem szron srebrzy się na trawnikach, łąkach. Taki srebrzysty ranek wita nas na Polesiu. Nad zmarzniętą taflą jeziorka w rezerwacie Ciesacin srebrzą, się w promieniach wstającego słońca szuwary.

I na bagnach Okuninki już cicho – czasem tylko sójka przeleci z drzewa na drzewo głośno związując intruza, z rzadka dobiega stukanie dzięcioła. Zamarzły moczary tworząc w oczkach wodnych dziwne wzory lodowe.

Turzyce na brzegach bagien mienią się złotem, a dalej w lesie jeszcze tylko młode buczyny prezentują kolorowe wdzianka. Patrząc na zmieniający się świat, gdzieś w duszy dźwięczy melodia:

ach, ten dzień w kolorze śliwkowym!
– Berberysu i głogu ma smak…
Stawia drzewom pieczątki
– Żeby było w porządku
Że już pora
Że trzeba iść spać..”(Leszek Długosz)