Coraz krótsze dni. Coraz częściej rankiem wita nas chłód, a na niebie suną ciemne chmury niosące deszcz To znów wokół otaczają nas tumany mgły, zacierając kontury krajobrazu. Nie słychać już ptasich śpiewów. Siadamy przy kominku, wyciągamy ciepłe koce… Nadszedł czas jesieni. Wczorajsza zieleń ustępuje miejsca ferii różnych odcieni żółci, czerwieni, brązu. Pysznią się w krajobrazie barwne plamy na błękitnym niebie. Kiedy przychodzi wiatr – te barwne stroje fruną dumnie w powietrzu, by po chwili zdobić pola, trawniki i poszycie. Później spłyną w strugach deszczu lub zmienią się w brudną maź, dadzą nowe życie…. I taki jest schyłek piękna. – – Jakże pięknie starzeją się liście. Jakże pełne światła i barw są ich ostatnie dni (How beautifully leaves grow old. How full of light and color are their last days) pisał John Burroughs (1837 – 1921) amerykański przyrodnik, eseista.
Przyroda osiągnęła wiek dojrzały, zaraz zapadnie w sen – zimowy sen, lecz wiosną znów się poderwie się, obudzi, rozkwitnie…