„Ładny pogodny dzień styczniowy. Mróz szczypie w policzki, śnieg skrzypi pod nogami, a słońce świeci pogodnie, migoce tysiącami iskierek na śniegu i zalewa go oślepiającym blaskiem. Staw błyszczy również i iskrzy się tak samo, jak sąsiednie pola, łąki i drzewa”.
Jakże chciałoby się taką zimę, taki styczeń. Niestety – nie ma szczypiącego mrozu, nie skrzypi i nie iskrzy śnieg pod nogami – to opis pewnego zimowego dnia „Z Naszej przyrody” B. Dyakowskiego. Tak, wtedy to były zimy. Ale i ten styczeń też lekko poszczypał w policzki mrozem. Co prawda to był tylko jeden dzień. Tego dnia tafle lodu pokryły poleskie jeziora. Zamarzły stawy, kanały i na lodzie zalśniły piękne struktury. Pojawiły się kolorowe odbicia od drzew porastających brzegi. Wspaniałe dzieła stworzył pan Mróz przez jedną zimną noc. Jakże oryginalny jest ten artysta – corocznie, a nawet z dnia na dzień, tworzy coraz to bardziej zadziwiające formy i kształty i z jaką gracją rozmieszcza je na „wodnym płótnie”.
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)
Czasami ukrywa je przed naszym wzrokiem. Wymaga od nas spaceru wzdłuż tej magicznej galerii i spoglądania na nią pod właściwym kątem. Ale gdy znajdziemy już to miejsce to bardzo trudno jest oderwać się od tych form, kształtów, figur i barw.. I cóż z tego że zimno, że wiatr, że mróz szczypie w policzki, lecz niestety zmienia się światło. Słońce coraz wyżej i robi się cieplej i jak za pociągnięciem magicznej różki giną kształty, a oblewające je złoto zamienia się w lśniące biele i srebro. To był taki ładny, pogodny, styczniowy dzień.
Zobacz też: Pierwsze lody Zima, bobry i lód Zima, bobry i lód – część 2 Wędrówka wzdłuż potoku Gdy tematem jest lód W pracowni malarza I była zima W pałacu Królowej Śniegu