Ciężkie jak zwykle bywa ranne wstawanie, by zdążyć przed Słońcem. Trudno otworzyć oko, porzucić ciepłe pielesze. Ale to chwila, mija szybko, gdy rankiem skrobiesz szyby samochodu i słyszysz radosne trele – to pan kos, to gromada szpaków, czy nawet poczciwych wróbli. A potem jazda w półmroku, po jeszcze pustych ulicach, drogach, czasami we mgle.
Puste są jeszcze ścieżki Poleskiego Parku – to nie czas turystów, ale las już żyje, przyroda budzi się z zimowej drzemki. Wśród drzew przelatuje dzięcioł, stukając oznacza rewir, głośno ostrzega intruzów, nad lasem rozlega się klangor żurawi, donośne gęganie gęsi, pisk jastrzębia. Jest wspaniale. Ranny przymrozek wyrzeźbił na wodzie magiczne linie, wzory – to już ostatnie tej zimy.