Ufff.. i straszne upały już za nami. Minęły już wakacje i tłumy turystów zwiedzają teraz galerie handlowe. Zbliża się koniec lata. Ciszej nad wodami i na ścieżkach turystycznych. Już wybrzmiały pierwsze dzwonki w szkołach. A ja znowu w drodze. Jakbym wracał do domu… Zakochany jestem w skałach. Więc gdzie można mnie znaleźć –  W wielkim wyrobisku, a właściwie nad jego krawędzią. Gdzieś w innej części tego wielkiego kamieniołomu, w oddali, słychach jazgot wiertnicy, to znów hałas koparki ładującej wielki bloki kamienia na skrzynie wielkich wywrotek…

Nie zwracam na to uwagi. Oto widzę przed sobą warstwy szarych piaskowców, które splatają się z warstwami łupków i mułowców. Jakieś ogromne siły powyginały tę formację skalną, miejscami zabarwiły ją związkami żelaza na wiśniowo lub pomarańczowo. Tuż obok… scena skalnego teatru, a na niej zielenią grają małe świerki, tańczą małe brzózki. A na dole tego wielkiego kamieniołomu w zbiornikach wodnych faluje woda, odbijają się w niej wielkie bloki skalne… cuda, cuda.

Jeszcze spacer do nieczynnych wyrobisk. Tu panuje cisza, a może jestem za wcześnie bo właśnie budzi się ze świergotem ptactwo. Zza skarp wyłania się zalane wyrobisko, które kiedyś słynęło ze szmaragdowej wody. Dzisiaj trudno szukać w tej wodzie jej dawnej barwy. W ciemnej wodzie odbijają się strome, barwne ściany starego kamieniołomu, porośnięte bujnym lasem. Zza szczytu Łysicy wyłania się złoty krąg…

Zobacz też:  Malownicze Świętokrzyskie   W oczekiwaniu na światło, Wiosna – czas wyruszyć na kwiatki, Tam gdzie spacerowały tetrapody, Świętokrzyskie kamieniołomy, Wśród skał, Skalne abstrakcje, Powrót do lat minionych, Dlaczego kamień