Powoli odchodzi od nas piękna jesień. Jeszcze lasy i parki w kolorach, lecz coraz częściej gości deszcz, a po polach suną mokre tumany mgły. Dwa tygodnie temu otwierałem w Kielcach, w Centrum Geoedukacji, kolejną swoją wystawę „Wiśniówka –piękno w miejscu zwykłym”. Przy okazji „przebiegłem w marzeniu wyniosłe góry – Łysicę, Łysiec, Strawczaną, Bukową…(S. Żeromski)”. Góra Bukowa to nie było tylko marzenie. Jednego dnia był zachód, gdy Słońce, żegnając dzień, ślizgało się po skalnych blokach omszałych piaskowców, a potężne buki wokół kołysał wiatr i co rusz z drzew z szumem opadał kolorowy deszcz liści. I byli też turyści. Wchodzili gwarnie, stawali pod blokami skał, było selfie, a w świat szła wiadomość – „tu byłem”.
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)
Był też wschód, jakże inny od tych wcześniejszych godzin popołudniowych Byłem tylko ja i Bukowa Góra. Nie było turystów, grzybiarzy. Był tylko las i oczekiwanie na świt. Był chłód i półmrok. Błądziłem w tym królestwie buków i, jak pisał S. Żeromski, „nogi tonęły w miękkim kobiercu liści. Jak daleko sięgniesz okiem- wszędzie ten dywan z zeschłych liści, dywan podobny do jasnobrązowego ze złotymi odcieniami adamaszku, utkany kropkami zeschłych szyszek.” Czasem budziłem żabę, śpiącą w tym złotym kobiercu, czasem straszył mnie pień leżący w półmroku. A później, gdzieś od Łysicy, pojawiły się pierwsze promienie nowego dnia. Zajaśniały pnie buków, obudziły się kolory jesieni. Na skałach sunęły jasne plamy złotego światła i zdawały się rzeźbić zimne skały. Budziła się stara puszcza.
Zobacz też: Malownicze Świętokrzyskie , Wśród skał, Skalne abstrakcje, Powrót do lat minionych, Dlaczego kamień