Piękne dwa dni zleciały i czas wracać do domu. Ranek przywitał szarością i chłodem, a patrząc na niebo chciało się dojrzeć w tej szarości jakiś prześwit, jakąś przerwę, z której wyłoni się upragnione światło. Rozglądałem się wokół z głową zadartą do góry i widziałem tylko takie typowe, listopadowe niebo czasem zaróżowione świtem. Nici z planów by jeszcze zajrzeć do któregoś z kieleckich kamieniołomów, by rozstawić tam statyw… Niestety – wybrałem kierunek wschodni ku rysującym się w szarej mgle na horyzoncie pasmom łysogórskim. Wolno pokonywałem pełną kolein drogę otaczającą Bukową Górę. Wokół taki bezbarwny szary las tak jak ten ranek i nagle… Wjechałem w mgliste opary otaczające szczyt Bukowej Góry. Jakże ślicznie wyglądały buki w tej mgle. A jakże ciekawie muszą wyglądać wychodnie piaskowców na szczycie. Mgła doda głębi, nada delikatny wygląd ostrym skałom – takie snułem marzenia, tak to już widziałem. No tak, ale zanim dotarłem ścieżką na szczyt szare, zjawiskowe obłoki mgły przesunęły się niżej i pozostałem ze skałami, na których zachowały się resztki pierwszego śniegu. Ale marzenie pozostało… Może innym razem mgła zostanie dłużej.

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

Zobacz też: Wyniosła góra   Malownicze Świętokrzyskie  Nad leśnym potokiem   Jeszcze jesiennie