Gdy myślimy o Polesiu Lubelskim to widzimy krainę bagien, jezior, torfowisk, lasów. Józef Ignacy Kraszewski, który przebywał tu w młodych latach, w jednej ze swych powieści tak opisał ten obszar „…odkryte bagniska i trzęsawy, które porasta szorstki wiszar, i bobownik, gołe, smutne, obrosłe po brzegach choiną niską i krzywą; zdają się placem potyczek duchów, które zbiegły z przerzedłych puszcz w gęste, wysokie trawy i osoki” (Budnik). Bagna i moczary to Równina Łęczyńsko-Włodawska, którą częściowo chroni Poleski Park Narodowy, a dalej na północ to już Zaklęsłość Sosnowicka i Równina Kodeńska. Są to tereny częściowo podmokłe, zajęte przez łąki i pola uprawne. Gdzieś w dali ściana wierzb, topól lub olch wskazuje, że płynie tam potok, rzeczka czy może znajduje się tam starorzecze Bugu albo kanał melioracyjny.
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)
Żegnamy upalne lato i wakacje w Hannie. Już po żniwach. Bele słomy na polach złożone w wielkie stogi, przykryte białą folią, nie przypominają pejzaży Stanisławskiego, Czajkowskiego. Na łąkach skoszone trawy, a na nich stada bocianów. To czas sejmików. Jeszcze dzień, dwa i ruszą w swoją podróż.
Ranki nad Bugiem budzą się w srebrnej cienkiej przędzy mgły. Z tej srebrzystej bieli wyłaniają się kontury wierzb, topól, zarośli, pasącego się stada krów. A później zza drzew wyłania się czerwona tarcza. Srebrzyste tumany unoszą się, wirują, odsłaniają magiczny pejzaż.
I znów kolejny upalny dzień – czas sjesty i oczekiwania na kres dnia. Złota tarcza kończy swą dzienną wędrówkę. Jeszcze jej promienie rozświetlają piaszczyste skarpy po białoruskiej stronie, a u ich podstawy płynie leniwie złoty Bug.
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)