Jeszcze ranek mroźny – termometr za oknem wskazuje -12OC, ale z godziny na godzinę słupek rtęci pnie się w górę. W promieniach słońca skrzy się śnieg, a z wiszących sopli kapie woda.
Z Markiem jedziemy do Annopola – a nuż Wisła krą spływa?. Jeszcze nie. W taflach lodu odbija się to błękit nieba, to znów czerwienie zachodzącego słońca.