Marzenia o tej złotej polskiej jesieni zdmuchnął dzisiaj wiatr i zmył deszcz. Jeszcze wczoraj tak kolorowe, żywe nawet na pochmurnym niebie drzewa, dzisiaj są już tylko kikutami, a ich barwne stroje zalegają na trawnikach lub tworzą śliską maź na chodnikach.
W niedzielę zakończył się plener fotograficzny okręgu roztoczańsko-podkarpackiego ZPFP. Tym razem było to Polesie Lubelskie w okolicach Woli Uhruskiej. Była okazja do spotkania wspaniałych ludzi, wspólnego fotografowania. Pogoda może nie taka w pełni fotograficzna, ale barwiły się pysznie dęby, brzozy, topole, były jakieś mgły, złociła się na stole pigwa…
W niedzielę po południu dotarliśmy z Markiem, Tomkiem i Ewą do Wytyczna, na nasz prywatny plener. Zatrzymaliśmy się w gospodarstwie agroturystycznym. Jeszcze tego samego dnia, z bardzo sympatycznym gospodarzem, oglądaliśmy urokliwe miejsca do „focenia” rano i wieczorem – ale jak tam się dostać bez terenówki?
W poniedziałek ranek był szary, więc nie szkoda, że nie mogliśmy dotrzeć do tych wskazanych miejsc, ale później nie minęła mnie wycieczka do Urszulina. Konieczna okazała się interwencja służby zdrowia w likwidacji kleszcza.
Tego dnia było jeszcze Załucze, Babsk i wreszcie kolory jesieni w lesie nad jeziorem :Łukie – największym na terenie PPN. Jezioro ciche i spokojne – tylko zbliżając się do jego tafli straszyły nas zrywające się z przybrzeżnych szuwarów kaczki; gdzieś daleko słychać było nawoływania gęsi, Jesienny dzień już krótki. Słońce już nisko, ciemnieje las. Wtorkowy ranek przywitał nas wielką mgłą. Było szaro, zakończyliśmy nasz jesienny plener i wróciliśmy do domu. A dzisiaj „o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…”