Dni krótsze, zimne poranki. Coraz częściej za oknem plucha i już tęsknimy za minionym latem, wiosną… ale to przecież dopiero początek jesieni. W koronach drzew jeszcze zieleń, ale już coraz więcej żółci. Na ulicach miast pierwsze zażółciły się klony, zaczerwieniły, zrzuciły liście. Za nimi jarzębiny, czereśnie, orzechy.
W dolinach rzek i nad polami częściej rano wstają mgły. Niczym oddech zmęczonego wędrowca snują się nad wodą, oblepiają krzaki, zarośla, wkraczają do lasu. „I nagle świat staje się inny od widzianego na co dzień. Ze srebrzystej bieli wyłaniają się zatarte kształty wierzb i krzewów, ale tylko tych najbliższych…” (W.Zin Piękno niedostrzegane)