I wreszcie Słońce – pojawiło się wczoraj na zachodzie czerwoną tarczą, przebijającą się przez obłoki. Noc pełna oczekiwań i zrywania się, by spojrzeć na niebo – gdzieniegdzie błyskały gwiazdki, co chwilę przesłaniane sunącymi obłokami. No i oczywiście na świt zaspałem – w 30 minut jestem w Krzczonowie i zaraz Królewski Las. Tu niestety niebo przymglone – na małej polance oszronione trawy, osty, baldachimy uschniętych roślin. Muszę jechać, ale wrócę tu jeszcze.

Kategorie: Kameralne