Rudawka Rymanowska to niewielka wieś u podnóża Wzgórz Rymanowskich, nad malowniczym Wisłokiem. Zazwyczaj cicha wiosną i jesienią, gwarna latem, stała się głośną i zimą. Wszystko to za sprawą „lodospadów”. Wyjątkowa mokra jesień i mroźna jak na ostatnie lata zima wywołały niezwykły, lecz ulotny spektakl przyrody. Lodospady – co oznacza to słowo? Według słownika geologicznego to silnie uszczeliniona stromo nachylona strefa lodowca dolinnego lub w terminologii wspinaczkowej – zamarznięte wodospady lub okresowe cieki wodne na ścianach skalnych. Lodospady można spotkać zimą wszędzie tam, gdzie występują urwiste stoki skalne, po których spływa woda i stopniowo zamarza, tworząc kruche lodowe rzeki.
Właśnie takie lodospady rozsławiły w tym roku Rudawkę Rymanowską. Dziesiątki turystów, czy też mieszkańców okolic, spaceruje zamarzniętym korytem rzeki Wisłok i podziwia na urwistej skarpie majestatyczne sople i słupy lodu.
Przesączająca się przez skały woda, zaklęta przez mróz w lodowe kaskady, pokryła ścianę stromego urwiska, tworząc magiczne formy. Wyobraźnia doszukuje się lodowych organów, duszków, stworów morskich… To motywy do selfie, pleneru ślubnego, ale i wspaniałe miejsce do wspinaczki.
Wieść o kryształowej dolinie przez media obiegła kraj i dotarła do Lublina. Czy mogłem się temu oprzeć?