Oglądany pokaz zdjęć z Łuku Mużakowa utkwił w pamięci. Zdjęcia w Internecie kusiły – kolorowe jeziorka, zatopione lasy – tylko ta odległość – Polska w szerokość… Ale w końcu marzenie się ziściło.
Po ośmiu godzinach jazdy, pierwsze spotkanie z dawną kopalnią węgla brunatnego „Babina”, a dzisiaj z geoparkiem „Łuk Mużakowa”. Tuż za bramą, w dawnym wyrobisku, szmaragdowa woda zbiornika, w której odbijają się urwiste stoki brzegu – korci, by fotografować, ale zaraz zajdzie Słońce – to plany na inny zachód. Kolejne jeziorko – z brunatnej toni wystają resztki drzew. W zachodzącym Słońcu złocą się, odbijają. Czyż można szukać dalej, gdy zaraz Słońce zginie za ścianą lasu?
W lesie obok – źródełka. Woda bogata w związki żelaza, jest rdzawa, brunatna i bogata w mikroorganizmy – bakterie żelazowe (Ferrobacteria). O ich obecności świadczą opalizujące plamy, przypominające kolorami rozlane substancje ropopochodne. Te wzory korcą, przyciągają – można je fotografować godzinami…
I tyle było jeszcze planów na zachody, na wschody – gdyby nie ta pogoda. I znów cała szerokość.