Tuż za Jurgowem granica i pierwsza mała wieś słowacka – Jaworzyna Tatrzańska – kiedyś teren sporu między Polską a Czechosłowacją.
Kilka drewnianych domków, sklep, poczta, drewniany kościółek– jakże tu inaczej niż po stronie polskiej. Nie ma tłumów, nie ma barów, krzykliwych reklam, zniecierpliwionych kierowców – wokół lasy i tylko w dnie doliny głośny szum wody Jaworowego Potoku. Czasem drogą przemknie samochód. Nad wioską dumnie wznoszą się urwiste białe ściany Murania.
Kilka metrów asfaltową drogą i wita nas świat Doliny Jaworowego Potoku. Jeszcze parę metrów asfaltem i w dali widać otulone siwymi obłokami chmur wierzchołki Jagnięcego, Kołowego i Lodowego Szczytu.
To już teren Tatrzańskiego Parku Narodowego Słowacji .
Wyznaczone szlaki prowadzą na Lodową Przełęcz lub do Doliny Zadnich Koperszadów i dalej na Przełęcz pod Kopą. Obie ścieżki cieszą oczy szerokimi panoramami. Mijamy skalne wąwozy wycięte przez rwącą wodę, szerokie hale, na których kiedyś wypasano owce, wędrujemy lasem…
Każdy krok, głębszy oddech …. i widok piękniejszy, wysokie szczyty stają się takie – takie – na wyciągniecie ręki, lecz dlaczego coraz wyżej zadzieramy głowę?!
Na zboczach znów hale porośnięte kosodrzewiną i znów lasy, ale takie inne w tym pięknym obrazie gór – takie białe kikuty pni jaśniejące w słońcu – hektary lasów, no bo przecież: –
„Mieszka w lesie taki robak,
co je drewno. Tak czy owak…
Jak kropeczka taki mały,
Drzew pożera całe zwały.” (M. Jankowiak)
I znów krok i wyżej, każdy krok taki- taki cięższy ….. i wyżej ku szczytom.