Przyszła też i ta – kalendarzowa. Pogoda w tym roku strasznie nam namieszała –Zima nastraszyła nas na początku grudnia orkanem „Ksawery” A potem po dwóch tygodniach przyszła – wiosna???
Nie wierzyliśmy w te ocieplenia, w te wiosenne klimaty, a jednak się utrzymały i teraz już mamy i kalendarzową. Przegapiłem chyba wawrzynka wilczełyko, nie wiem czy kwitły przebiśniegi..,
W lasach jeszcze szaro – bura pokrywa zeszłorocznych liści ścieli się w poszyciu, ale spod nich, tam gdzie trochę więcej wilgoci, czy też na zwalonych drzewach, zielenią się mchy, srebrzą porosty. Tu i owdzie ku Słońcu kręci się błękitem zawilec, a na brzegach bagnisk pojawiają się pierwsze kaczeńce (knieć błotna).