Przyszła właściwie tak niespodzianie. Jeszcze wczoraj ciepło, a tu z dnia na dzień gdzieś tam sypnęło białym puchem, gdzieś tam utrudniła życie. Temperatury poleciały w dół. Przymarzły kałuże, jeziorka, bagna. Na taflach wody bracia, mróz i wiatr, zaczęli zabawę – wiatr spychał tafle wody, liście, a brat mróz uwieczniał te zmagania, zatrzymywał, dodawał treści…. Rankiem słońce oświetliło pracownię – w słonecznym świetle wyglądała bajkowo, lśniący błękit, a na nim twory dziwaczne – lasy, lodowe łąki a na nich ptaki, ważki, kwiaty.