Za oknem drzewa uginają się pod wpływem porywistego wiatru. Z każdym zimnym podmuchem z północy sypią się czerwono-złote liście, opadają na trawniki, chodniki, tworzą przez chwilę barwne, szeleszczące dywany.

Przez chwilę, bo kolejny podmuch niesie z sobą szare chmury, z których przez godziny siąpi zimny deszcz. I nie szeleszczą już liście, jest smutno, szaro. Nawet gawrony nie kłócą się na drzewach. To odpowiednia pogoda, by wreszcie skończyć przeglądanie i edycję zdjęć z ostatniego wyjazdu.

Zostały mi jeszcze zdjęcia z wizyty w skalnej galerii. Z tym miejscem kojarzą mi się słowa Stefana Żeromskiego, który w Dziennikach wspominał miejsce, do którego tyle razy wracał: Kielce! Tyle lat, taka nieskończoność przypomnień, epizodów taka mnogość przeżytych lat, tyle smutków, śliczne sny i gorycze, wszystko… Te słowa i mnie są zawsze bliskie, ale tym razem to nie Kielce, a Wiśniówka! Tyle lat, taka nieskończoność piękna, widoków, taka mnogość obrazów, zachwytów… Chciałoby się mówić…

Tak więc w trakcie tego wyjazdu nie mogło zabraknąć wizyty w tym kamieniołomie. Za każdym razem coś innego odkrywam, mimo że w tej chwili rzadko zmienia się jego wygląd. Ale te kamienie żyją. Są inne o wschodzie, inne o zachodzie, inne, gdy oświetlają je promienie słoneczne i inne, gdy dzień spowijają ciemne chmury. Nawet zwykła kałuża na drodze lub zwietrzelina spływająca ze ścian rodzi kadry. Jeszcze są okruchy i bloki skalne na pozór takie zwykłe, ale… Natura jest wspaniała.

Technikę malowania kropelkowego odkryła na długo nim krytycy i widzowie zachwycili się obrazami Jacksona Pollocka. Barwne plamy żółci, czerwieni kojarzą się z płótnami Marka Rotho, a czarne linie spękań w szarej skale, tworzące misterne siatki, budzą skojarzenia z kompozycjami Franza Kline’a.

Wędrowałem długo po tej galerii ekspresjonizmu abstrakcyjnego, który w świecie zachodnim stał się modnym trendem w latach 50 XX wieku, ale tu w tym kamieniołomie był dominujący 500 mln lat temu. Zapomniałem kanapki i głód zmusił mnie do opuszczenia z żalem pięknej galerii skalnego piękna, ale wspinając się upadową na górę zobaczyłem jesień.

Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!.–LM Montgomery

Zobacz też:  Piękno w skałach     Jak się oprzeć tym obrazom      Szary kamień    Wokół szmaragdowego  jeziorka    Wiśniówka – piękno w miejscu zwykłym    Zakochany w skałach   Zamiast skał    W swoim żywiole    Rzeźbione mrozem     Listopadowe wędrówki    W oczekiwaniu  na światło     Powrót  do  lat  minionych