Piękny wiosenny dzień. Wspaniałe błękitne niebo. Wielkie pryzmy śniegu przy drodze w kierunku Batorza świadczą, że drogowcy mieli dużo pracy. Ostatnie tchnienie zimy było bardzo śnieżne.
A na roztoczańskich polach? – Za poetą chce się powiedzieć:
„Śniegu srebrzyste płaty
drzemią zaledwie gdzieś w rowach,
pod mokrą schowane krawędzią,
nad którą pęki traw
w wiosennych drgają powiewach.” ( J. Kasprowicz Hymny)
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)
Na wzniesieniach Roztocza, pokrojonych w pasy, ze śniegu wyłaniają się ugory, płachty ozimin. W złotawym świetle lśnią, błyszczą wilgocią…
Wspinam się na jedno ze wzgórz. Brnę na zmianę to w topniejących zaspach, to w lepiącym się błocie, z trudem wyciągam nogi, na szczęście razem z kaloszami. Jeszcze kilka kroków – niewielkie zagłębienie terenu i znów wzniesienie. Brnę dalej – i znów śnieg, czepiające się butów błoto…. I dotarłem do Błażka.
(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)
Powiązane: W krainie pasiastych pól