Wróciłem znowu do tych „swoich gór”, by zatopić się w pejzażu jeszcze wiosennym. I to nic, że zaraz w Kielcach, zza Telegrafu, wychyliła się ciemna, szara, ponura chmura, która przyniosła podmuchy wiatru, a z nim krople deszczu. To mokre powitanie trwało godzinę, a może i więcej, ale przecież w końcu zza chmur wyjrzało słońce. W świetle zachodzącego słońca rysowały się kontury „moich” gór. Dziki obraz, szary, poszarpany, różnokolorowy, ale nade wszystko – dziki łańcuch gór: Masłów Kamień, Radostowa, Masłów Drugi, Kamień Drugi, Wilków, Łysica S. Żeromski (Dzienniki).

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

Przecudne krajobrazy, przecudna wiosna. Jeszcze kwitną rzepaki, w różnych odcieniach zieleni wschodzą zboża na szachownicy pól, a granice ich w oddali kreślą szarozielone pasy lasów i pasma Świętokrzyskich Gór. Pięknie te widoki fotografował i opisywał Paweł Pierściński –Ziemia uprawna jest tu podzielona miedzami na drobne poletka o kształtach przypominających najprostsze figury geometryczne: trójkąt, kwadrat, romb, równoległobok, trapez…” Przez dwa dni szukałem miejsc, gdzie statyw rozstawiał wielki Paweł. Jeszcze są małe sinusoidy, jeszcze teleobiektyw uchwyci romb, lecz częściej w tym wzorze poletek rysują się dziwne twory pseudo-pałacyków, pseudo-dworów, czy innych budowli wznoszonych przez człowieka. Czy teraz mogłaby powstać Kielecka Szkoła Krajobrazu?