Tak szybko minął czerwiec. Wyjątkowo kapryśny – to ciepły, to znów niosący silne burze i potężne wiatry, które jeszcze do dzisiaj niosą zimne strugi powietrza. Za oknami już króluje lato. W lasach zamilkły ptasie trele, na łąkach dostojnie kroczą bociany, a na polach dominuje zieleń w różnych odcieniach, czasami przerywana pasami żółto dojrzewających zbóż. Lato, wakacje, urlopy i krótki wyjazd w Świętokrzyskie.
Tuż za Wisłą droga wije się wśród poł i lasów, wspina się na kolejne pagórki, towarzyszy zakolom Kamiennej i coraz bardziej zbliża się do tych „łysych” gór. „Pagóry”, pokryte szachownicami pól i lasami, uwieczniał na swych fotografiach i poetycko opisywał w „Pagórze” Paweł Pierściński.
Wielki krojczy przyrody…
Świętokrzyskie pejzaże
ubiera resztkami,
w łatki, prążki i paski…
Tak barwne te „resztki”, tak inne, tak kolorowe, że noga machinalnie naciska na hamulec. To nic, że droga ruchliwa i ciężko znaleźć miejsce, gdzie można zostawić samochód. To nic, że trzeba mocno trzymać statyw przy silnych porywach wiatru. Ten pagór jest tego wart:
W paski wzdłużne i skośne,
wzorzyste desenie…
Poletka tak barwne, tak kolorowe. Tu jasne pole liliowych dzwoneczków facelii, tuż zaraz zielony pas może kukurydzy, a dalej złocące się jeszcze słabo poletko jęczmienia. A między nimi miedze. Błękitne miedze porośnięte chabrami. Przepiękny pagór stworzony przez naturę i człowieka. Te chabry to pociągnięcia pędzla, które dodają życia i koloru. To pagór, który budzi podziw i warto było zatrzymać się na drodze ku „łysym” górom.
(wykorzystano fragmenty wiersza P. Pierścińskiego Krawiec)
Zobacz też: Leniwie o miedzach Malownicze Świętokrzyskie Kwiecień plecień Cieplutko, wiosna…. Barwy ze słońca są… Na sfałdowanym pól wełniaku.


