Gdy dzisiaj za oknem, mokro i szaro – powtórka sprzed roku?? – sięgnijmy do szuflady i wspomnijmy wakacje, sierpień….

Jest wspaniała pogoda. W Finlandii temperatura 23 stopnie w sierpniu należy ponoć do rzadkości. Ale tego dnia tyle było, a może nawet i więcej. Jedziemy na Hailuoto.

Co to jest Hailuoto? Największa wyspa w Zatoce Botnickiej, położona 50 km na zachód od Oulu. Jej powierzchnia to około 200 km kw i zamieszkuje ją 990 mieszkańców (31.12.2012r.). Powstała stosunkowo niedawno, bo około 1700 lat temu, w wyniku ruchów pionowych skorupy ziemskiej, po ustąpieniu lodowca z Półwyspu Skandynawskiego. Badania mówią, że w ciągu roku podnosi się o 9 mm, i w przyszłości połączy się z półwyspem. Jej dźwięczna i prosta nazwa, jak na język fiński, wg legendy pochodzi od okrzyku rozbitków – „Hai luoto!” czyli „O wysepka” no i tak pozostało, czyli Hailuoto. Poważni badacze inaczej to co prawda tłumaczą. Do XIX wieku Finlandia stanowiła prowincję Szwecji i wyspa nosiła wtedy nazwę Karlo – Szwedom kojarzyła się z Karelią. I tyle legend.

Latem można się tam dostać promem, zimą prom nie kursuje i przeprawa odbywa się z dreszczykiem emocji po zamarzniętej zatoce. Zatoka jest skuta lodem od listopada do kwietnia, urzędowo „lodowa” droga jest czynna od grudnia do marca. I tu uwaga – dozwolona prędkość to 50 km/h i zakaz wyprzedzania.

My jedziemy w sierpniu, a zatem korzystamy z promu wypływającego z przystani Riutunkari Oulunsalo.

Jest wspaniała pogoda. Na błękitnym niebie białe baranki. Tylko czasami lekkie tchnienia wiatru – turbiny wiatraków ani drgną. Finowie stojący w kolejce na prom narzekają – za gorąco. Wreszcie jest żółty prom. Podróż na wyspę to pół godziny. A potem jeszcze z godzinę przez całą wyspę na jej południowe wybrzeże, drogą 816 do Marajniemi. starej osady rybackiej. Wzdłuż drogi piękne lasy sosnowe, czasami brzozowe, a mijając nieliczne miejscowości, mijamy również śliczne wiaty przystanków, ozdobione skrzynkami kwiatów z obowiązkową mapą wyspy. Bo na Hailuoto można się też dostać autobusem kursującym kilka razy dziennie z Oulu.

Wreszcie Marajniemi – kilka czerwonych drewnianych domków rybackich stojących na wzgórzu – najstarszy z 1850 roku. Nad nimi latarnia morska po raz pierwszy zapalona w 1871 roku. Obok, w budynku pilota i latarnika, mieści się dzisiaj hotel. Jest również duża przystań dla jachtów, a przede wszystkim piękne, piaszczyste plaże. Kładki prowadzą na obszar ruchomych wydm.

Hailuoto to również raj dla ornitologów. Doliczono się tu 300 gatunków ptaków, zimą można obserwować foki.

Po kilku godzinach brodzenia w wodach zatoki wracamy tą samą drogą – lecz jak tu się nie zatrzymać, gdy poszycie leśne wabi czerwoną borówką. Plecy bolą, ale do kraju jedzie cała siatka tego czerwonego owocu. A jak piękny może być chrobotek reniferowy – tworzy całe dywany w tym magicznym fińskim lesie. To rośnie sam, różnobarwny, to znów przerastają go różowe wrzosy, innym razem wychylają się z niego czerwone główki borówek, czy też czarne jagody. Ledwie zdążyliśmy na ostatni prom do Oulu.