Cztery dni temu wróciłem z Roztocza – tego dalszego – z okolic Tomaszowa Lubelskiego, Suśca….

Prognozy pogody były obiecujące – rzeczywiście była tam zima. Tuż za Zamościem coraz więcej śniegu, a droga coraz bardziej śliska, na poboczach pryzmy śniegu. Zima, naprawdę zima…

Sopocki potok szeroko wypełniał jar na Czartowym Polu, utworzył nowe odnogi. Jego brzegi były w koronkach lodu, które niczym ciastka na talerzu, oprószone zostały białym puchem śniegu. Pokrywa lodowa jeszcze niepewna, pękała – może fotograf za ciężki.

W nocy temperatura spadła do minus 28 stopni, ranek był zatem bardzo rześki. W słonecznych promieniach migotały ziarenka lodu spadające z oszronionych gałęzi. Wszedłem w ośnieżony sosnowy las. Śnieg był bardzo puszysty, przewiewny, nogi zapadały się niemal do kolan przy każdym kroku.

Przy każdym wdechu zmrożone powietrze wypełniło mi nos i płuca a wydech tworzył białą parę niczym mgła.

Spacer po lesie to okazja do fotografii ciekawych linii, kształtów, faktur tworzonych przez śnieg i cienie drzew. Czas zleciał szybko na tym mroźnym Roztoczu.

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

 

Powiązane wpisy: Wiatr i mróz