„Kwiecień plecień…” Za chwilę wyłoni się Słońce, jeszcze chwila i szron pokrywający rośliny zamieni się w błyszczące krople rosy. Ucichnie ten lodowaty wiatr – przecież wschód jest zawsze taki cichy… To wszystko za chwilę… I wreszcie jest. Czerwona tarcza wyłania się za horyzontem – szare pola jaśnieją czerwonym blaskiem, gdzieś na krańcach różowo zielonych pasm, w porannej mgle wyłaniają się kontury jeszcze uśpionych wiosek. Gdzieniegdzie nad dachami snuje się błękitny dym z komina. Ktoś tam szykuje się do pracy, szkoły. Nad polami unosi się dźwięk dzwonów z pobliskiego kościoła… wstaje nowy wiosenny dzień. Za chwile będzie cieplej … lecz to tylko marzenie, pod nogami chrzęści szron, a lodowaty wiatr wciska się wszędzie – no cóż, kwiecień plecień.