Jeśli ranek, to Polesie – te osławione, wstające nad bagnami opary, dzikie knieje, komary. Ten ranny śpiew ptaków  – hmm – „dusza śni pustką rozmarzona”. A po południu, gdy Słońce w swojej wędrówce zbliża się do końca dnia?

Są takie miejsca, do których tak chce się powracać. Jedne tuż za miedzą, inne trochę dalej. To bliżej to Roztocze – tak miło jest tam obserwować zmiany pór roku, zmiany krajobrazu….

Idę stokiem pagórka zazielenionego.
Trawa, kwiatuszki w trawie
jak na obrazku dla dzieci.
Niebo zamglone, już błękitniejące.
Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy. (W. Szymborska Chwila)

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

Znalezienie kompozycji w tym krajobrazie nie bywa trudnym, trudniejszym jest natomiast znalezienie miejsc, gdzie jeszcze nie byłem. Te znane zmuszają do patrzenia inaczej, użycia teleobiektywu, coraz większych zbliżeń, które dają pewną intymność kompozycji, pozwalają ukazać ten spokój wokół mnie.

To godziny zachodu – świat cichnie przed nocą – jeszcze zaskrzeczy sroka, dziędzieje skowronek. Miękkie światło ślizga się po grzbietach pagórków pokrytych szczotką zielonych traw i zbóż, podświetla drzewa na miedzach i buchające z ciemnej zieleni ku niebu żółte kwiaty rzepaku. Jeszcze jedno miejsce, jeszcze jeden pagórek, jeszcze chwila i spektakl się skończy, a na wzgórza wejdą ciemne cienie kończącego się dnia.

Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały. (W.Szymborska Chwila)

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

 

Powiązane: „… z bagien wstają opary…” –czyli świt na Polesiu,    Zielonożółte Roztocze,    Kraina pasiastych pól