Złota polska jesień została już tylko wspomnieniem. Szalejące wiatry rzuciły wyzwanie jeszcze kurczowo trzymającym się gałązek barwnym liściom. Pochylały, szarpały drzewa, a kolorowe płatki, niczym barwne obłoki, przez chwile wirowały w powietrzu i potem pokryły trawniki… Wiatr ucichł lecz za nim przywędrowały pierwsze śniegi, delikatne jeszcze mroziki. Dni stały się takie szaro jesienne, zmuszające do siedzenia w wygodnym fotelu, w ciepłym mieszkaniu. Czytamy, przeglądamy swoje dokonania, szukamy tematów na kolejne, lepsze dni.
Zajrzałem i ja w czeluści Internetu. W tej wędrówce, za sprawą kanału National Geographic, dotarłem na stronę Joela Sartore i jego Photo Ark, 25-letniego projektu dokumentalnego mającego na celu ratowanie gatunków i siedlisk. Kolejne dni to nowe strony. Zabawny wpis amerykańskiego fotografa Marka Grafa o szepcie jesiennych liści spadających na stół w jego ogrodzie… i jeszcze słynne zdjęcia liści kapusty Edwarda Westona… Co łączy te strony? Fotografowanie na czarnym tle. Celem jest całkowite pozbycie się rozpraszających elementów poza obiektem i pokazanie, że fotografia może zmienić prosty temat w wiele interpretacji.
Zimno, mokro, ale ruszyłem na poszukiwanie liści, takich zabawnie skręconych, wyróżniających się barwą, kształtem. A później? No cóż, nie fotografowałem nigdy używając czarnego tła, więc była to rzeczywiście ciekawa praca w te jesienne dni. Stosowałem różne materiały, aż wreszcie to ten… i stos ekspozycji by uchwycić ostrość całego obiektu…
Czy będę dalej kontynuować ten pomysł? Za oknem trochę jaśniej. Może pójdę na spacer wśród drzew posłuchać czy do mnie też szepcą liście…