Śliczna wiosna. Brązowe łuski pękają i pojawiają się zielone listki. Jeszcze kilka dni temu bukowy las opierał się i nagle też pozwolił swym pąkom powitać wiosnę. Piękne i dalekie od zgiełku są Góry Słonne, ale nadszedł czas powrotu… Lecz czy w tej wyprawie może zabraknąć skał, czy tym razem nie będzie geologii…? Przecież jest ona jak narkotyk, jak mawiał kielecki geolog i gawędziarz Jerzy Fijałkowski.

Na północ od Gór Sanocko-Turczańskich leży kraina zwana Pogórzem Przemyskim. To miejsce o którym w przewodnikach piszą, że zachwyci każdego kto szuka ciszy, spokoju i obcowania z dziką przyrodą. To kraina łagodnych wzniesień, która jest najbardziej zalesionym fragmentem Polski. Od lat trwają boje o stworzenie Turnickiego Parku Narodowego, ponieważ te lasy to pozostałości autentycznej Puszczy Karpackiej. Geologicznie – Pogórze to utwory zwane fliszem karpackim. Flisz – to miąższy zespół skalny zbudowany z naprzemianległych warstw piaskowców i łupków, z podrzędnymi przewarstwieniami margli, zlepieńców. Utwory fliszowe osadzały się od górnej kredy po początku trzeciorzędu w rozległym zbiorniku morskim zwanym Oceanem Tetydy.

Takie skały znalazłem w starym, opuszczonym kamieniołomie w pobliżu wsi Krzeczkowa zwanym potocznie Murem Krzeczkowskim. Do barwnych ścian prowadzi ścieżka pnącą się w pięknym bukowo jodłowym lesie. Liczne tablice ostrzegają miłośników geologii przed… spacerującymi szlakiem niedźwiedziami. Warto jednak pokonać ten strach ponieważ wysoka ściana kamieniołomu ma swój urok – te warstewki barwnych margli, te liczne fałdy, łuki, spękania i uskoki…

A u stóp kamieniołomu odłamki skał. Są i nieliczne skamieniałości, ale też, w tych żółtoszarych, popękanych fragmentach skalnych, można dopatrzeć się różnych kształtów, wzorów. Są górskie pejzaże pełne słońca, góry obsypane śniegiem czy żaglówka płynąca po wzburzonym morzu.

W czarnych smugach i plamach na odłamkach skalnych można dopatrzyć się pisma z dalekiej Azji lub gałązek morszczynu z naszego Bałtyku… Och, można fantazjować…

Słońce opuszcza się niżej, jakieś hałasy w lesie, opuszczam stary kamieniołom, który dzięki staraniom prof. dr hab. inż. Janusza Kotlarczyka, mojego wykładowcy na AGH, od 5 czerwca 1998 r. stał się stanowiskiem dokumentacyjnym.

Zobacz też:  Wiosna w Górach Słonnych