Wakacyjne miesiące nie sprzyjają planowaniu plenerów fotograficznych. Powodów jest kilka, ot chociażby ten, że wakacje to czas odpoczynku dla wszystkich – pełne lasy, zatłoczone plaże, parki, ścieżki turystyczne. W atrakcyjnych miejscach wyciągnięte ręce z komórkami, no bo przecież trzeba zrobić selfie, krzyk, gwar, a w powietrzu unosi się zapach grillowanego tłuszczu. Nie, to nie okres do fotografowania, a jeszcze te temperatury…

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

A jednak mimo wszystko ciągnie, tym bardziej, że przeglądając swoje archiwum nie znalazłem zdjęć złotego Roztocza z okresu żniw. Wyjazd z Lublina w godzinach szczytu bywa utrudniony, ale do zachodu daleko. Czterdzieści kilometrów i Roztocze z tymi wspaniałymi pagórkami. Opady deszczu, które tu ostatnio były, przerwały zbiór rzepaku, opóźniły właściwe żniwa i miałem szczęście zobaczyć złote pola. I zaczęło się bieganie po wzniesieniach, poszukiwanie innego spojrzenia na tak znaną lokalizację, szukania nowych miejsc. Tylko ta pogoda. Słońce przykryły burzowe chmury, a dodatkowo silny wiatr tarmosił wszystko. I nagle, gdy już wracałem do samochodu, w gęstych ciemnych chmurach małe okno i promienie słoneczne oświetliły pola gdzieś na horyzoncie, a później ślizgały się po wzniesieniach Nie miałem już sił, ale czy można było się poddać, gdy natura oferuje tak wspaniałe widoki. Tak żal było wracać, ale spektakl słoneczny był krótki – wiem teraz na pewno, że każda pora roku ma coś innego do zaoferowania – nie ma wakacji.

(kliknij na miniaturce, aby ją powiększyć)

Podobne: „Idę stokiem pagórka zazielenionego…