Jest coś magicznego w roztoczańskich polach. Ciągną, wabią, wywołują reakcję emocjonalną. Jakże inne każdego dnia, jakże zmienne w porach roku – to przyprószone śniegiem niby cukrem pudrem jak pączki, to złocące się łanami zbóż, czy też barwami ścierniska. A teraz wiosną — zielenią się już wysokie miedze, a miedzy nimi te odcienie zieleni wschodzących zbóż, te pola zbronowane, wyrównane – w odcieniach żółci, czasami błękitne, perłowe…. I mienią się, błyszczą w zależności od pory dnia, od pozycji jaśniejącej słonecznej kuli, no bo przecież, jak pisał poeta:
Barwy ze słońca są. A ono nie ma
Żadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie.
I cała ziemia jest niby poemat,
A słońce nad nią przedstawia artystę. (Cz Miłosz Słońce)